Mahikun
*W wyższych partiach lasu znajduje się bardzo stary gaj sosnowy. Nie mieszka tu żadne zwierzę, a gąszcz zarósł cały teren. Tu jak i w okolicy panuje niezmienna cisza, którą mogą zakłócić jedynie liście poruszane wiatrem, rzadko bowiem ktoś się zapuszcza w to niegościnne miejsce. Mówi się, że w tym gaju przebywają dusze niedawno zmarłych zarówno zwierząt jak i ludzi, a niezwykła atmosfera zdaje się potwierdzać te opowieści.*
Offline
*Z mgły za wilczycą wyłoniła się nagle jakaś postać. Była bardzo niewyraźna, ale kształtem i wielkością przypominała wilka... z jednym tylko szczegółem - uszy, jakby lekko klapnięte? Taki szczegółowy werdykt nie mógł by być pewny. Postać nie dość, że była rozmyta, to jeszcze jak gdyby wiatr rozwiewał jej wszystko co odstawało od ogólnej sylwetki. Widmo milcząco zbliżyło się do Hasiry od tyłu i stanęło. Stało i patrzyło zimnymi, martwymi oczyma, w których nie było strachu, ciekawości, zła ani przychylności. Nie było w nich nic prócz pustki, ogarniającej swoim grobowym nastrojem całą okolicę. Inne postaci to znikały, to się pojawiały gdzieś indziej, w ogóle nie zwracając uwagi na scenę, jakby jej nie było.*
Offline
*Widmo zjeżyło się całe i przeszło tuż przed wilczycę. Wyglądało jakby chciało coś powiedzieć czy warknąć, ale z jego przezroczystego ciała nie wydobył się najmniejszy nawet dźwięk. Z oczu wciąż biło to samo nieokreślone uczucie, a jego wzrok przeszywał waderę na wylot, jak mroźny wiatr. Duch przybrał nagle bardziej wyraźną postać i gdyby Hasira spostrzegła pewne rzeczy, na pewno by zauważyła, że to jest ten sam pies, który zginął wraz z człowiekiem przy granicy lasu...*
Offline
*Tak już jest, że na agresję zawsze odpowiedzą agresją... ale czy na pewno? Pies zjeżył się cały upiornie, zmarszczył wargi ukazując cały garnizon zębów, a nawet dziąsła. Z jego oczu biła dzika wściekłość, nienawiść i ślepa żądza krwi. Łapy rozstawił szeroko i napiął wszystkie mięśnie aż pazury przebiły cienką warstwę śniegu, i zaryły w ziemi. Jego ogon uniósł się napuszony niczym wiewiórcza kita, przez cały czas drgał nerwowo, jak gdyby ze złości. Najwyraźniej on również ją poznał i należał do tych co nigdy nie przebaczają, nawet w obliczu śmierci. Psowaty przybrał bojową postawę i całość jego osoby samym wyglądem niejednemu by zmroziła krew w żyłach.*
Offline
*Dziwny to był widok; przerażone widmo odskoczyło w tył jak poparzone, trzepnęło łbem aż się lekko rozwiał. Z otwartego pyska ziała blada mgiełka, niby duch krzyku. Zwierzę miotało się próbując uwolnić wzrok od straszliwego widoku, desperacko walcząc z nieuchwytnym wrogiem. Po chwili wszystko minęło, widmo rozpłynęło się w powietrzu z okrutnym zimnym krzykiem, podobnym do przeciągłego świstu wiatru w ciasnej skalnej szczelinie jednak znacznie głośniejszym. Inne duchy widząc jak zakończyła się scena również odeszły, co poniektóry tylko zerknął ukradkiem na tajemniczą wilczycę. Nastała martwa cisza...*
Offline