Mahikun
*Jest to niewielka wioska na obrzeżu Złotego Grądu. Znajduje się mniej-więcej w połowie jego północnej części. Ludzie Teklem budują sobie mniej lub bardziej rozbudowane namioty ze zwierzęcych skór, a na rusztowania stosują gałęzie i naturalne otoczenie. Na co dzień zajmują się łowiectwem i zbieractwem, rzadko się zdarza by członkowie tego plemienia udomawiali zwierzęta. Mogą się za to poszczycić pięknymi wyrobami artystycznymi z kości, rogów i piór. Do polowań używają oszczepów i procy, a zdarza się im też budować proste pułapki. Wioska ma budowę kolistą, w samym centrum znajduje się duże ognisko świąteczne, a niedaleko stoją namioty wodza i szamana.*
Offline
*Wraz z zapadnięciem zmroku życie w wiosce przycichło. Wszyscy zamknęli się w namiotach, a wielkie ognisko już dogasało. W którymś domku świeciło się małe światełko i słychać było cichy śmiech, w innym natomiast tylko szmer przewracającego się na drugi bok człowieka. Ktoś wyszedł i dorzucił parę suchych drew do paleniska i rozdmuchał ogień. Siedział teraz przy nim, grzejąc ręce i nucąc jaką melodię.*
W pobliskich zaroślach przechodziła biała wilczyca. Przystanęła widząc inną waderę, po chwili usiadła sobie obok w krzakach. Patrzyła na siedzącego człowieka i nasłuchiwała pieśni. Na niebie świeciły gwiazdy.
Offline
Gdy zauważyła, że wilczyca wstała spojrzała na nią.
- Witaj - rzekła przyjaznym głosem, choć ta już odchodziła.
Wadera siedziała dalej czekając co się będzie działo.
Offline
- To ładne miejsce, ale i niebezpieczne - powiedziała patrząc w ognisko. - Nie spodziewałam się znaleźć tu wilka - spojrzała na towarzyszkę. - Jestem Mahikun.
Powietrze było spokojne i nic prócz wilczej rozmowy nie przerywało ciszy zimowej nocy.
Offline
Spojrzała znów na wioskę.
- Prawda - rzekła. - Lecz wszystko zależy po co idą...
Patrzyła na człowieka przy ogniu, potem na rozświetlony namiot, na całą osadę. Jej oczy zaczęły coraz szybciej obiegać różne przedmioty ludzkie aż zatrzymały się na swego rodzaju "wieszadle". Miało ono zrobione zadaszenie od deszczu, było puste.
- Ciekawe ile tym razem - powiedziała wpatrzona w rusztowanie przedmiotu, niby do siebie, a w jej głosie wyraźnie nie było życzliwości.
Offline
Wadera także go dostrzegła. Był to rosły mężczyzna o czarnych włosach do ramion i krótkiej, gęstej brodzie. Ubrany był ciepło w futrzane skóry... i płaszcz z wilka. Szedł powoli, a w prawej ręce trzymał długi i prosty, ładnie rzeźbiony kij. Mahikun leżała wpatrzona w człowieka, a upewniwszy się że nie ma on broni zawyła władczo i groźnie. Spojrzała znów na wodza, ten przystanął. Jej oczy wyraźnie mówiły: "Zawróć, jeśli ci życie miłe!". Nie szczerzyła się, leżała tylko w swej królewskiej pozie.
Offline
Człowiek stał chwilę po czym zawrócił wolnym krokiem. Zdawał się spokojny, lecz wadera czuła bijący od niego strach. Nic dziwnego, był wszakże sam na sam z wielkim wilkiem. Mahikun odprowadziła go wzrokiem do namiotu, chwilę jeszcze patrzyła po czym wstała i pobiegła na południe.
z.t.
Offline